"Nie oglądaj się za siebie. Gdyby kopciuszek wrócił się po pantofelek nie zostałby księżniczką..."
-Rosellyn! Skup się i wreszcie zacznij grać! - wykrzyknął ostro trener
-Staram się... - mruknęłam ledwo żywa
- Postaraj się jeszcze bardziej bo jak na razie przegrywamy!
Wykonałam zagrywkę która ponownie odbiła się od siatki. Moje ręce były koloru buraka, a nogi miałam jak z waty. Nie potrafiłam przebić nawet banalniej piłki lecącej w moim kierunku. Zdawała się taka ogromna i ciężka.
Dziś były ważne zawody. Lubiłam to robić. Nie miałam zdolności do innych sportów - piłki nożnej, ręcznej czy koszykówki. Siatkówka to był od dzieciństwa mój jedyny przyjaciel. Dawało mi to satysfakcje i przyjemność. Trenować zaczęłam, gdy miałam 10 lat...
Ze szczegółami pamiętam swoje zajęcia. Pokochałam ten sport najbardziej na świecie. Kiedy byłam sama, nie miałam na kogo liczyć, z kim pogadać po prostu brałam piłkę i szłam na boisko. To bardzo mnie uspokajało, ciekawe czemu? Ale teraz nie mogłam normalnie zagrać. Ostatni mecz przed wakacjami, a ja nie jestem w formie. Wszystko mnie boli... stopy, brzuch. Zbierało mi się na wymioty. W głowie miałam jeden wielki mętlik. Tygodnie, miesiące treningów i spotkań... i od tak miałam to wszystko popsuć?!
****
- Blue! Co się z tobą dzieje ?! Jeśli nie weźmiesz się w garść to idź, albo sam Ciebie wywalę. Psujesz całą grę! - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Pana Clark'a - masz ogromny talent i potencjał, ale dziś chyba nie jesteś w formie. Czy wydarzyło się coś przykrego?
Pokiwałam przecząco głową idąc w stronę dziewczyn z drużyny.
- To o co chodzi?
Spuściłam głowę i poszłam w stronę koleżanek, jeśli nawet tak mogę je nazwać.
- Myślałam, że jesteś dobrze przygotowana, ale się myliłam - powiedziała pogardliwie kapitanka drużyny Becky popijając wodę. Nie cierpiała mnie bo widziała, że robię postępy i zaczynam być lepsza od niej - a mogłam wziąć kogoś innego na twoje miejsce.Inni marzą chociaż o tym, aby tu stanąć!!! To nie szkolne rozgrywki. Tu są perfekcyjnie przygotowane drużyny z całego LONDYNU! Rozumiesz?
Pokiwałam przecząco głową idąc w stronę dziewczyn z drużyny.
- To o co chodzi?
Spuściłam głowę i poszłam w stronę koleżanek, jeśli nawet tak mogę je nazwać.
- Myślałam, że jesteś dobrze przygotowana, ale się myliłam - powiedziała pogardliwie kapitanka drużyny Becky popijając wodę. Nie cierpiała mnie bo widziała, że robię postępy i zaczynam być lepsza od niej - a mogłam wziąć kogoś innego na twoje miejsce.Inni marzą chociaż o tym, aby tu stanąć!!! To nie szkolne rozgrywki. Tu są perfekcyjnie przygotowane drużyny z całego LONDYNU! Rozumiesz?
Coś we mnie pękło. Takie uczucie jakby ktoś rozbił moje serce na 51697 kawałków.
- Tak. Przepraszam, bardzo przepraszam... - wydukałam. Czułam jak strumień słonych łez spływa po moich czerwonych policzkach. Powolnie, w ślimaczym tempie leciały na moją koszulkę. Opuściłam salę.
Biegłam, bardzo szybko biegłam przed siebie. Usłyszałam jeszcze kilka niemiłych docinek na swój temat, ale głosy dochodziły do mojej głowy jak zza grubej ściany.
- "Psujesz całą grę, psujesz całą grę, psujesz... Mogłam wziąć kogoś innego... "- te słowa odbijały się jak echo w mojej głowie. Chciałam uciec jak najdalej, nieważne czy w krótkich spodenkach i bluzce. Nieważne czy miałam brnąć w śniegu, czy moknąć w deszczu. Już wiele ludzi mnie zraniło, od wielu osób usłyszałam tak przykre słowa, które zapadły mi bardzo głęboko w pamięć.
Wzięłam do ręki swoje ubrania i trampki po czym szybko spakowałam je do torby i założyłam ją na ramie odchodząc.
Czułam na swoim ciele wzrok oburzonych kibiców.Tak bardzo chciałam zapaść się pod ziemię.
Pewnie myślicie teraz, że jestem okropną egoistką... hmmm tak właśnie było. Jakaś świrnięta dziewczyna jednym, głupim ruchem bezczelnie wszystko rozwala! Zostawia drużynę i ucieka na skrzydłach gdzie pieprz rośnie.Nie wiem czemu to zrobiłam. Super... teraz nie mam nawet po co tam wracać.
Jak zawsze musiałam wszystko zniszczyć.
Przeciskałam się przez tłumy. Wbiegłam wreszcie na długie schody. Wspinałam się do góry po śliskich stopniach.
- 1,2,3,5,7. Jeszcze troszkę i już będę przy wyjściu. Uspokój się Rosellyn, za chwileczkę dotrzesz już do domu - mówiłam w myślach
Nagle poczułam mocne uderzenie u bok. Chyba upadłam. Widziałam tylko ciemność. Czułam okropny ból.
- "Psujesz całą grę, psujesz całą grę, psujesz... Mogłam wziąć kogoś innego... "- te słowa odbijały się jak echo w mojej głowie. Chciałam uciec jak najdalej, nieważne czy w krótkich spodenkach i bluzce. Nieważne czy miałam brnąć w śniegu, czy moknąć w deszczu. Już wiele ludzi mnie zraniło, od wielu osób usłyszałam tak przykre słowa, które zapadły mi bardzo głęboko w pamięć.
Wzięłam do ręki swoje ubrania i trampki po czym szybko spakowałam je do torby i założyłam ją na ramie odchodząc.
Czułam na swoim ciele wzrok oburzonych kibiców.Tak bardzo chciałam zapaść się pod ziemię.
Pewnie myślicie teraz, że jestem okropną egoistką... hmmm tak właśnie było. Jakaś świrnięta dziewczyna jednym, głupim ruchem bezczelnie wszystko rozwala! Zostawia drużynę i ucieka na skrzydłach gdzie pieprz rośnie.Nie wiem czemu to zrobiłam. Super... teraz nie mam nawet po co tam wracać.
Jak zawsze musiałam wszystko zniszczyć.
Przeciskałam się przez tłumy. Wbiegłam wreszcie na długie schody. Wspinałam się do góry po śliskich stopniach.
- 1,2,3,5,7. Jeszcze troszkę i już będę przy wyjściu. Uspokój się Rosellyn, za chwileczkę dotrzesz już do domu - mówiłam w myślach
Nagle poczułam mocne uderzenie u bok. Chyba upadłam. Widziałam tylko ciemność. Czułam okropny ból.
____________________________________
Oto pierwszy rozdział!
Mam nadzieje, że wam się podobało.
Proszę, komentujcie.
W ten oto bardzo prosty sposób szybciej pojawi się dalsza część <3
Jejka, czekam co się stanie s Rosellyn ? <3
OdpowiedzUsuńswietnie piszesz! <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńŁadnie ładnie Zuzka :)))
OdpowiedzUsuńJolka-Crazyolka ;)
ten blog jest do kitu nie podoba mi się Zuzia Ruzia do kitu wole blog http://amore-cane.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMogłaś to zachować dla siebie :) Nikogo to nie interesuje wiesz?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie sądzę Zuzia Ruzia is the Best!
OdpowiedzUsuńciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńnie wiem ile masz lat, ale piszesz nieźle :D
super, lecę czytać dalej
hejo, dopiero dzisiaj (dzięki Zapytajowi XD) znalazłam Twojego bloga. I mnie zaciekawił. Lecę czytać dalej! Zapraszam do mnie - http://welcomehogwart.blogspot.com/ ^-^
OdpowiedzUsuńświetnie się zapowiada! !! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
http://jazdakonnaiwiatr.blogspot.com/?m=1
Ale ten blog jest supciooo... będę na niego wpadała, żeby czytać kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten rozdział bardzo! Zaraz zabiorę się za następny!
Pozdrawiam...
http://nikola555.blogspot.com/
I zapraszam