"Bo czasem gwiazdy szeptem podpowiadają nam jak żyć,lecz to my nie zawsze ich słuchamy''
Odwróciłam się.
Ujrzałam jakąś postać. Nie mogłam zobaczyć twarzy, gdyż miała ona na głowie kaptur. Widziałam tylko znajomy uśmiech. Rząd równych,białych zębów.Jednak, nie mogłam sobie przypomnieć sobie do kogo należał.
Czemu się tak kretyńsko uśmiechasz, idioto ?! - wykrzyknęłam w myślach.
Rose,Rose wymyśl coś! Cała zdesperowana nie wiedziałam co zrobić. Nie byłam za bardzo silna,nie poradzę sobie...
Nic innego nie wpadło mi do głowy.Wstałam i zaczęłam biec ile sił w nogach. Raczej byłam szybka, ale teraz przeszkadzał mi głód i torba na ramieniu. Bojąc się panicznie,przeskakiwałam krzaki i kałuże. Skręcałam w różne alejki, wszystko to aby utrudnić jemu drogę.
- Rosellyn zaczekaj! - tajemnicza postać wykrzykiwała za plecami - prosze zaczekaj!
Starałam udawać się,że tego nie słyszę. Wyobraziłam sobie,że mam słuchawki w uszach.
Przestań,takim zachowaniem nic nie pomożesz. Spójrz prawdzie w oczy,goni ciebie jakiś gwałciciel.
Nie mogłam znaleźć żadnej drogi, nie miałam pojęcia gdzie jestem. Oh,boże gdyby Harry tu był, gdybym nie była głupia i poprosiłabym o pomoc! Gdybym mu zaufała i powiedziała o wszystkim...
Faktycznie. Ale z pewnością nie jest aż tak źle.
Ten głos ze środka doprowadzał mnie do szału. Nie jest aż tak źle?!
Brakowało mi sił. Kłucie w klatce piersiowej było nie do zniesienia. Spojrzałam do tyłu. Nie dawał za wygraną. Zaraz mnie dogoni.
Ciekawiło mnie to w jaki sposób dowiedział się jak mam na imię i czy go znam.
Nie myśl o tym. Pewnie...
To koniec. Moje serce waliło jak oszalałe, a po policzkach spływał wodospad łez. Czułam się bezsilna. Bałam się. Stanęłam jak wryta zakrywając twarz dłońmi. Tak, bawię się w chowanego.
Poczułam ciepły dotyk na swojej ręce.
-Rose - usłyszałam głos.
Nie wierzę. Zielone tęczówki przyglądały się mojej mizernej twarzy.
- Harry. - powtórzyłam sapiąc z wycieńczenia - Harry!
- Boże co ty tu robisz?!- wykrzyknął mierząc mnie wzrokiem. Nic nie powiedział, tylko przetarł oczy zdaje się,że ze zdziwienia.
- Hmmm... nic wielkiego - skłamałam.
- Właśnie widzę - uśmiechnął się - choć.
Bez słowa podreptałam za Loczkiem.
Ujrzałam jakąś postać. Nie mogłam zobaczyć twarzy, gdyż miała ona na głowie kaptur. Widziałam tylko znajomy uśmiech. Rząd równych,białych zębów.Jednak, nie mogłam sobie przypomnieć sobie do kogo należał.
Czemu się tak kretyńsko uśmiechasz, idioto ?! - wykrzyknęłam w myślach.
Rose,Rose wymyśl coś! Cała zdesperowana nie wiedziałam co zrobić. Nie byłam za bardzo silna,nie poradzę sobie...
Nic innego nie wpadło mi do głowy.Wstałam i zaczęłam biec ile sił w nogach. Raczej byłam szybka, ale teraz przeszkadzał mi głód i torba na ramieniu. Bojąc się panicznie,przeskakiwałam krzaki i kałuże. Skręcałam w różne alejki, wszystko to aby utrudnić jemu drogę.
- Rosellyn zaczekaj! - tajemnicza postać wykrzykiwała za plecami - prosze zaczekaj!
Starałam udawać się,że tego nie słyszę. Wyobraziłam sobie,że mam słuchawki w uszach.
Przestań,takim zachowaniem nic nie pomożesz. Spójrz prawdzie w oczy,goni ciebie jakiś gwałciciel.
Nie mogłam znaleźć żadnej drogi, nie miałam pojęcia gdzie jestem. Oh,boże gdyby Harry tu był, gdybym nie była głupia i poprosiłabym o pomoc! Gdybym mu zaufała i powiedziała o wszystkim...
Faktycznie. Ale z pewnością nie jest aż tak źle.
Ten głos ze środka doprowadzał mnie do szału. Nie jest aż tak źle?!
Brakowało mi sił. Kłucie w klatce piersiowej było nie do zniesienia. Spojrzałam do tyłu. Nie dawał za wygraną. Zaraz mnie dogoni.
Ciekawiło mnie to w jaki sposób dowiedział się jak mam na imię i czy go znam.
Nie myśl o tym. Pewnie...
To koniec. Moje serce waliło jak oszalałe, a po policzkach spływał wodospad łez. Czułam się bezsilna. Bałam się. Stanęłam jak wryta zakrywając twarz dłońmi. Tak, bawię się w chowanego.
Poczułam ciepły dotyk na swojej ręce.
-Rose - usłyszałam głos.
Nie wierzę. Zielone tęczówki przyglądały się mojej mizernej twarzy.
- Harry. - powtórzyłam sapiąc z wycieńczenia - Harry!
- Boże co ty tu robisz?!- wykrzyknął mierząc mnie wzrokiem. Nic nie powiedział, tylko przetarł oczy zdaje się,że ze zdziwienia.
- Hmmm... nic wielkiego - skłamałam.
- Właśnie widzę - uśmiechnął się - choć.
Bez słowa podreptałam za Loczkiem.
*Harry*
Wreszcie. Opłaciło jeździć się cztery godziny po Londynie. Przejrzałem chyba każdy kąt. Bałem się. Bardzo. Nie byłem pewny, czy powinienem,ale musiałem ją znaleźć. Dopiero co wyszła ze szpitala a pakuje się w kolejne kłopoty.
- Powiedz mi co do cholery robisz o 4 rano na ulicy? - szepnąłem z odrobiną złości,ale na mojej twarzy było widać radość.
-Ummm... Chciałam wyjechać- w jej głosie wyczułem zakłopotanie
- No tak,chciałaś.
Od tego momentu zapanowała cisza. Zobaczyłem,że cała się trzęsie.
- Rose.- powiedziałem oddając jej kurtkę.
Podziękowała i szybko nałożyła ją na siebie.
- Ach Harry. Twoje życie musi być całkiem inne,poukładane - rzekła wzdychając - pewnie teraz czeka na ciebie rodzina i jakaś dziewczyna...
-Tak właściwie nie wiem co masz na myśli.
- Ja nieźle się pogubiłam.Nie mogłam znaleźć dobrej drogi. Nie miałam przy sobie bliskich, czułam się odrzucona przez otoczenie.Ale teraz postaram się to zmienić- byłem zaskoczony,że tak się otworzyła.
- Ja,nie ukrywam - nie byłem święty nigdy. Lubiłem towarzystwo innych dziewczyn... No wiesz. Ale moja mama postanowiła to zmienić i zadbała o mnie - opowiadałem coś o sobie. Na jej twarzy widziałem zaciekawienie - i oto teraz jestem to, w Londynie.
-Dawno tak z kimś nie rozmawiałam - zobaczyłem,że spogląda w niebo- ''przeszłość często boli, można przed nią uciekać lub też wyciągać z niej jakieś wnioski''
- Król Lew - powiedziałem przyglądając się Rosellyn.
W potarganych włosach i za dużej kurtce patrzała w niebo jak mała dziewczynka. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiego kogoś jak ona.
- Powiedz mi co do cholery robisz o 4 rano na ulicy? - szepnąłem z odrobiną złości,ale na mojej twarzy było widać radość.
-Ummm... Chciałam wyjechać- w jej głosie wyczułem zakłopotanie
- No tak,chciałaś.
Od tego momentu zapanowała cisza. Zobaczyłem,że cała się trzęsie.
- Rose.- powiedziałem oddając jej kurtkę.
Podziękowała i szybko nałożyła ją na siebie.
- Ach Harry. Twoje życie musi być całkiem inne,poukładane - rzekła wzdychając - pewnie teraz czeka na ciebie rodzina i jakaś dziewczyna...
-Tak właściwie nie wiem co masz na myśli.
- Ja nieźle się pogubiłam.Nie mogłam znaleźć dobrej drogi. Nie miałam przy sobie bliskich, czułam się odrzucona przez otoczenie.Ale teraz postaram się to zmienić- byłem zaskoczony,że tak się otworzyła.
- Ja,nie ukrywam - nie byłem święty nigdy. Lubiłem towarzystwo innych dziewczyn... No wiesz. Ale moja mama postanowiła to zmienić i zadbała o mnie - opowiadałem coś o sobie. Na jej twarzy widziałem zaciekawienie - i oto teraz jestem to, w Londynie.
-Dawno tak z kimś nie rozmawiałam - zobaczyłem,że spogląda w niebo- ''przeszłość często boli, można przed nią uciekać lub też wyciągać z niej jakieś wnioski''
- Król Lew - powiedziałem przyglądając się Rosellyn.
W potarganych włosach i za dużej kurtce patrzała w niebo jak mała dziewczynka. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiego kogoś jak ona.
*Rose*
Ze skupieniem przyglądałam się otoczeniu.Nie wiedziałam,gdzie idziemy. Chyba jeszcze wszystkiego nie zrozumiałam,nie miałam pojęcia co się dzieje.
-Dlaczego nie jesteś w szpitalu?-spytałam nieśmiało
-Wypisali mnie- uśmiech cały czas nie schodził z jego twarzy.
Takie oczywiste.
- Odprowadzisz mnie na metro? - moje nogi były jak z waty i ledwo co chodziłam.
Dostrzegłam grymas na jego twarzy, ale w końcu uzyskałam odpowiedź
-No dobrze.
Szliśmy tak chwilę śmiejąc się i rozmawiając o wszystkim.
-Lubisz śpiewać,prawda? - teraz pytania swobodnie płynęły z moich ust
-Tak, lubię to robić,ale chyba nie umiem...- powiedział-wiem,że ty też lubisz.
Moja twarz wyglądała teraz pewnie jak pomidor czy burak.
Tak,jasne. Nie umiesz śpiewać...
Pewnie słyszał jak darłaś się pod prysznicem Rose!
Waśnie zdałam sobie sprawę,że powiedziałam to na głos... nic nie mówiąc skierowałam wzrok w inną stronę. Poczułam dotyk Harry'ego na swoim ramieniu. Chciał mi zdjąć torbę. Delikatnie zepchnęłam jego dłoń, pokazując,że nie potrzebuję pomocy.
Szliśmy tak w milczeniu myśląc nad swoim życiem.
-Na chwilkę wstąpię do sklepu,poczekaj - z uśmiechem odprowadził mnie na ławkę i nakazał, abym usiadła.
-Dlaczego nie jesteś w szpitalu?-spytałam nieśmiało
-Wypisali mnie- uśmiech cały czas nie schodził z jego twarzy.
Takie oczywiste.
- Odprowadzisz mnie na metro? - moje nogi były jak z waty i ledwo co chodziłam.
Dostrzegłam grymas na jego twarzy, ale w końcu uzyskałam odpowiedź
-No dobrze.
Szliśmy tak chwilę śmiejąc się i rozmawiając o wszystkim.
-Lubisz śpiewać,prawda? - teraz pytania swobodnie płynęły z moich ust
-Tak, lubię to robić,ale chyba nie umiem...- powiedział-wiem,że ty też lubisz.
Moja twarz wyglądała teraz pewnie jak pomidor czy burak.
Tak,jasne. Nie umiesz śpiewać...
Pewnie słyszał jak darłaś się pod prysznicem Rose!
Waśnie zdałam sobie sprawę,że powiedziałam to na głos... nic nie mówiąc skierowałam wzrok w inną stronę. Poczułam dotyk Harry'ego na swoim ramieniu. Chciał mi zdjąć torbę. Delikatnie zepchnęłam jego dłoń, pokazując,że nie potrzebuję pomocy.
Szliśmy tak w milczeniu myśląc nad swoim życiem.
-Na chwilkę wstąpię do sklepu,poczekaj - z uśmiechem odprowadził mnie na ławkę i nakazał, abym usiadła.
Na dworze było strasznie zimno i pochmurno.
Po dłuższej chwili wyczekiwania zobaczyłam jak chłopak wychodzi z dwoma torbami zakupów.
-Pewnie jesteś głodna?- szepnął podając mi frytki.Zastanawiało mnie tylko skąd on to wszystko wyczarował.
-Nie musiałeś-speszyłam się.
-Nie musiałem,ale chciałem - radośnie odparł posyłając mi ciepłe spojrzenie.
-Dzięki-ile razy można dziękować?
Zdawało się, że jesteśmy jak starzy,dobrzy przyjaciele.
Zaskakujące było to,że potrafił poprawić mi humor. Nikt wcześniej tego nie dokonał. Zawsze sama radziłam sobie ze swoimi problemami. Nagle zobaczyłam,że Harry staje obok czarnego samochodu z przyciemnionymi szybami i otwiera drzwi.
-No to... cześć - szepnęłam odwracając się.
Nie odeszłam daleko, gdyż poczułam jak łapię mnie za nadgarstki.
-Masz do kogo wracać?- szepnął
-Nie- urwałam krótko
-Masz gdzie mieszkać?
-Nie.
-Wiedziałem - w jego oczach można było dostrzec blask.Jakbym zobaczyła zielone morze - Choć.
Stąpałam po cienkiej warstwie szkła z obawą,że pęknie pod wpływem mojego ciężaru i rozsypie się na milion kawałków.
___________________________________
Dziękuję,jeśli przeczytaliście rozdział :)
Moja pierwsza recenzja bloga powinna pojawić się w środę!
Polecam bloga mojej przyjaciółki:
kosmetyczka-marthu.blogspot.com
Według mnie jest godny uwagi :D
Po dłuższej chwili wyczekiwania zobaczyłam jak chłopak wychodzi z dwoma torbami zakupów.
-Pewnie jesteś głodna?- szepnął podając mi frytki.Zastanawiało mnie tylko skąd on to wszystko wyczarował.
-Nie musiałeś-speszyłam się.
-Nie musiałem,ale chciałem - radośnie odparł posyłając mi ciepłe spojrzenie.
-Dzięki-ile razy można dziękować?
Zdawało się, że jesteśmy jak starzy,dobrzy przyjaciele.
Zaskakujące było to,że potrafił poprawić mi humor. Nikt wcześniej tego nie dokonał. Zawsze sama radziłam sobie ze swoimi problemami. Nagle zobaczyłam,że Harry staje obok czarnego samochodu z przyciemnionymi szybami i otwiera drzwi.
-No to... cześć - szepnęłam odwracając się.
Nie odeszłam daleko, gdyż poczułam jak łapię mnie za nadgarstki.
-Masz do kogo wracać?- szepnął
-Nie- urwałam krótko
-Masz gdzie mieszkać?
-Nie.
-Wiedziałem - w jego oczach można było dostrzec blask.Jakbym zobaczyła zielone morze - Choć.
Stąpałam po cienkiej warstwie szkła z obawą,że pęknie pod wpływem mojego ciężaru i rozsypie się na milion kawałków.
___________________________________
Dziękuję,jeśli przeczytaliście rozdział :)
Moja pierwsza recenzja bloga powinna pojawić się w środę!
Polecam bloga mojej przyjaciółki:
kosmetyczka-marthu.blogspot.com
Według mnie jest godny uwagi :D
Jestem pierwsza :D Super Zuza :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
Wszystkich zapraszam <3
http://kosmetyczka-marthu.blogspot.com/
Bardzo fajny wygląd bloga, taki galaktyczny! Czuję się jakbym patrzyła w gwiazdy w letnią noc:) Super:) Ciekawe opowiadanie :) Komentuje, obserwuje i zapraszam do mnie :) http://anormalstyle.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFajny blog :) czekam na wiecej :******
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ♥ Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńOjej boskie! na początku rówież myślałam że to będzie już jej koniec w sensie z "gwałcicielem" haha. Nie przepadam za opowiadaniami z Harrym i tak dalej ale to jest boskie! :D
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie:
http://white-little-bunny.blogspot.com/
:D
śliczny nagłówek i fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://problem-days.blogspot.com/
Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://do-it-yourself-zrob-to-sam.blogspot.com/
Fajny wygląd bloga. Opowiadanie moim zdaniem jest super, chociaż nie jaram się 1d. Mimo że nie należę do ich fanów to śmiem twierdzić że twój blog jest godny uwagi. Powodzenia w dalszym pisaniu
OdpowiedzUsuńhttp://wez-olowek-i-narysuj-formule1.blogspot.com/
Masz talent do opowiadania/pisania książek.Napewno komuś się przyda.Będe wpadała częściej.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :*
Zapraszam wszystkich Do przejrzenia mojego bloga ---------> http://jak-to-zrobisz.blogspot.com/
Trzymaj się :*
nie zbyt interesuje się 1D ale piszesz dosyć ciekawie :)
OdpowiedzUsuńbędę wpadać częściej :3
http://mojezyciemojezasady11.blogspot.com/
Czekam na następny,jestem ciekawa co będzie dalej! :-)
OdpowiedzUsuńNie Lubie 1D , ale całkiem ciekawie piszesz!
OdpowiedzUsuńAwww <3 super :)
OdpowiedzUsuń